W części francuskiej można było poczuć zapach mydła lawendowego, perfum, obejrzeć przepiękne figurki z wosku i świeczki. Można było spróbować różnych rodzajów win i serów. Natomiast niemożliwością było zrobić zdjęcia, bo spotykało się to z natychmiastowym protestem sprzedających...
Przyprawy prosto z Francji:
Sery z pesto:
Drzewka owocowe i oliwne:
W części AUSTRII najwięcej zwolenników uzyskał STRUDEL:
Ale także strucle i ciasta drodżowe (stollen):
i oczywiście jabłka z rejonu SUDTIROL:
Dla mnie prawdziwy raj dla podniebienia był oczywiście w olbrzymiej części włoskiej. Zaczęliśmy od Ligurii i oczywiście od focacci:
i tej najbardziej słynnej w tym regionie:
jest to zupełnie inny rodzaj ciasta (składający się z mąki, wody, oliwy i soli) podawany z serem Recco. Niebo w gębie...
Czasem jednak trzeba zjeść coś "konkretnego"
Kierując się w kierunku Lombardi można skosztować makarony:
a także kupić świeżo zmieloną mąkę kukurydziana na polente:
i kiełbaskę truflowa lub z osła:
albo świeże trufle...
Ser z okolicy Piemontu, z dodatkiem winogron z których robi się wino Niebbiolo, po prostu rozłożył mnie na łopatki (i nie tylko ze wzgledu na cenę...)
I przeróżne rodzaje miodu:
a wszędzie mnóstwo przepysznej czekolady...
C.D.N....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz